„Najbardziej nienawidzę etapu montażu” przyznał na spotkaniu po pokazie filmu „Wody czerwone” reżyser Wojciech Bojanowski. Rozwijając myśl, opowiedział, jak zawsze patrząc na materiały do swojego reportażu, żałuje, że czegoś mu brakuje lub czegoś nie nagrał.
 
Twórca opowiadał o przeszkodach, jakie napotkał przy produkcji filmu, kryzysach i chwilach załamania, które dopadły go kilkakrotnie. Poruszone były tematy standardów dziennikarskich, podejścia do tematu, ale też możliwych pozwów sądowych (jedna z redakcji zajmujących się tematem nielegalnych składowisk została pozwana przez opisywaną przez siebie instytucji o odszkodowanie w kwocie 10 mln złotych). Było też o przyjaźni z gangsterami i wewnętrznym wkurwomierzu.